sobota, 28 września 2013

Szaro, buro i deszczowo.

No właśnie. Szaro buro i deszczowo a chyba wszyscy liczyliśmy na ciepły początek jesieni. Wakacje rozpieszczały nas słońcem i prawdziwie urlopową aurą więc chcielibyśmy więcej. Cóż, chyba trzeba sobie odpuścić zaklinanie pogody w cieniutkim sweterku i sandałach i powyciągać z szaf cieplejsze buty i kurtki.
A skoro już o ciuchach, to w tym sezonie wrócił, z tego co obserwuje, do łask kolor szary w przeróżnych odcieniach. No to i ja, żeby być trendy (co za słowo, brr...) wydłubałam z dna kartonika szare koraliki
i zaczęłam pleść .....
Zdecydować się konkretnie nie mogłam to wymieszałam jak pod rękę podchodziły. I z takiej "bead soup" wydziergałam mój ulubiony model: bransoletkę owijaną trzykrotnie wokół ręki. Na 6 koralików w rzędzie. Kolorów już nie pokuszę się o rozpisywanie. Było ich chyba z 5 odcieni.


A na zakończenie dodam, że na tym nie koniec. Szarości nadal na warsztacie i niedługo kolejny w szarościach dziergany pomysł. Zapraszam na prezentację za kilka dni. 

3 komentarze:

  1. Fantastyczna bransoleta ! pozdrawiam serdecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna bransoletka;-)Do tego potrzeba dużo ciepliwości.Teraz zmagam się z długim sznurem koralikowym..ale jak widzę efekt to warto..pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń